Rate this post

rp_praca7.jpgKomputery pozwalają więc na wykonanie czegoś podobnego do immanentyzacji i zarazem do eksterioryzacji. Immanentyzacja polega na zastąpieniu działań zewnętrznych namysłem. Na przykład zamiast szukać najkrótszej drogi do jakiegoś punktu znanego mi miasta, przebiegam myślą możliwe trasy i wybieram najkrótszą, zamiast liczyć na palcach ? dokonuję obliczenia w głowie. I odwrotnie, przy eksterioryzacji zastępuje się namysł czynem zewnętrznym. Nie daję rady z liczeniem w głowie, biorę liczydła albo kalkulator. Albo liczę na palcach. Jak by było z eksterioryzacją w przypadku poszukiwania najkrótszej drogi? Zamiast namyślać się, jak iść, po prostu idziemy. A sięgnięcie do szczegółowej mapy i kontynuowanie namysłu z jej pomocą? Albo rozwiązanie jakiegoś trudnego zadania drogi komiwojażera metodą komputerową: jest wiele różnych miejscowości, które muiszę odwiedzić, jaką trasą jechać, by droga była najkrótsza? I ta teoretyczna budowa piramidy Cheopsa przez Japończyków. Nie jest to immanentyzacja, ale eksterioryzacja i ten komputer liczy, robiąc coś podobnego, co robi człowiek namyślając się, licząc. Oczywiście jest to zarazem instrumentalizacja, ale jakże różna od użycia młotka, którym wbijamy gwoździe. Z braku lepszego terminu korzystamy z zaproponowanego przez specjalistów od elektronicznego przetwarzania danych ? symulacja. Ale wciąż przychodzą mi wtedy na myśl przestępcy symulujący na ławie oskarżonych obłęd.

Psychologia to także..
Prakseologowie nie chcieliby popełniać błędów i źle projektować rozwój swej dyscypliny. Stąd ich rozterka. Co robić, jeżeli się dysponuje małymi zasobami, jeżeli jest mało adeptów prakseologii? Czy poprzez świadomość licznych odbiorców artykułów, pogadanek, wywiadów, książek popularnonaukowych usprawniać działanie obywateli, czy zająć się Nauką przez duże N i pisać poprawne pod każdym względem i sformalizowane, a potem zmatematyzowane ujęcia teorii sprawnego działania dostępne dla wybranych? Nietrudno tu odgadnąć, że autor reprezentuje pierwszy typ uprawiania prakseologii, chociażby z tego względu, że nie potrafi wznieść się na wyżyny abstrakcji i zawsze go trzyma przy ziemi ciężar dostrzeganej wokoło niesprawności. Prakseologowie troszczyli się zawsze o to, by operować pojęciami ścisłymi, wypracowywać terminologię, ogólnie ? przywiązywali dużą wagę do języka. Tymczasem coraz częściej podnoszą się głosy ze strony naukowców, że nie trzeba się zbytnio martwić o ścisłość sformułowań, o adekwatność definicji, ponieważ następuje tzw. autonomizacja celu pomocniczego ? ?pojęciówka”, tj. rozważania i spory nad terminami i pojęciami, które mają przecież służyć rozważaniom merytorycznym, stają się celem samym w sobie. Drugim powodem jest odrywanie się od rzeczywistości i zajmowanie wymyśloną problematyką, jaką nasuwają rozważania pojęciowe, nie zaś kontakt z rzeczywistością i jej badania. A jeszcze częściej niż otwarte wystąpienia przeciwko ?pojęciówkom” obserwujemy wcielanie w czyn zasady indyferentyzmu: ?jak zwał, tak zwał, byle było wiadomo, o co chodzi”.

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.